Magiczne pięści znowu w akcji! Dochodzi do ostrej konfrontacji Wschodu z Zachodem, która z czasem przeradza się w najbardziej emocjonujące przedsięwzięcie w serii. Do Ameryki przybywa radziecki
użytkownik Filmwebu
Filmweb A. Gortych SpĂłĹka komandytowa
Magiczne pięści znowu w akcji! Dochodzi do ostrej konfrontacji Wschodu z Zachodem, która z czasem przeradza się w najbardziej emocjonujące przedsięwzięcie w serii.
Do Ameryki przybywa radziecki mistrz świata amatorów – Ivan Drago (Dolph Lundgren). Kontrakt na walkę z olbrzymem podpisuje Apollo Creed (Carl Weathers), który po pięcioletniej przerwie pragnie powrotu na ring. Pojedynek zwieńczony zostaje niebywałą tragedią. Znokautowany Creed umiera na oczach tysięcy kibiców. Bliski przyjaciel zmarłego – Rocky Balboa (Sylvester Stallone), wyrusza do ZSRR, by go pomścić i pokonać sowieckiego giganta...
Jak widać, "Rocky 4" poszedł w stary dobrze znany schemat poprzednich części. Mimo to film ogląda się naprawdę znakomicie. Największą zaletą obrazu są przede wszystkim emocjonujące pojedynki, które bez wątpienia możemy zaliczyć do najlepiej nakręconych starć w serii. Stallone zadbał również o odpowiedniego odtwórcę rywala Rocky'ego. Do roli Drago zostało przesłuchanych ponad osiem tysięcy osób! Ostatecznie padło na Dolpha Lundgrena, dla którego debiut ten okazał się ścieżką w stronę światowej kariery. Oprócz Dolpha świetnie wypadli też pozostali aktorzy, tacy jak Talia Shire, Burt Young czy Carl Weathers, którzy w serii goszczą już od samego początku. Na uwagę zasługuje również fakt, iż Sly zawarł w filmie mały podtekst polityczny. Mamy więc USA – bardzo radosne, wręcz entuzjastyczne, a także Rosję – ponurą i poważną. Całość sprowadza się do odwiecznego tematu rywalizacji obu krajów.
Pisząc o atutach filmu, nie można nie wspomnieć o wyśmienitej ścieżce dźwiękowej Vince'a DiColi. Stworzył on niezwykle charakterystyczne i pasujące do realiów filmu motywy, których sam często lubię posłuchać. Piosenki również prezentują się bardzo przekonująco, a prym wśród nich wiedzie "Burning Heart", choć w tym miejscu ktoś może się ze mną zupełnie nie zgodzić, bo to tylko i wyłącznie kwestia gustu.
"Rocky 4" to film nastawiony na ciągłą, nieprzerwaną akcję. Z całego cyklu to właśnie on najbardziej nasycony jest efektownością, której (pomijając trójkę) w serii trochę brakowało. Stallone ponownie tworzy film pełen humoru, duchowych rozterek i patriotyzmu, który z czystym sercem polecam wszystkim wielbicielom esencji kina lat osiemdziesiątych.